KAROL TUNIKOWSKI - NACZELNIK SĄDU w KUTACH oraz RYPSYMA z JAKUBOWICZÓW TUNIKOWSKA
Mój dziadek, Karol Tunikowski, urodził się w Rudkach w 1868r. Jego ojciec, Piotr był urzędnikiem sądowym. Karol był najstarszym z sześciorga dzieci. Najmłodszy zaś, brat Franciszek był ostatnim burmistrzem Kut przed wojną.
Wiele informacji o dziadku posiadam z archiwów wiedeńskich. Studiował prawo przez rok na uniwersytecie ( niestety nie wiem gdzie). Wstąpił do c.k. wojska w 1889.r W 1902r. ożenił się z Rypsymą Jakubowicz, córką Jakuba i Rozali z Osadców. Mieli troje dzieci: Mieczysława (ur.1903), Jadwigę (ur.1905, zmarła 1907 - może jest grób na cmentarzu?) i Stanisława (ur. 1908). O Rypsymie dużo nie wiem. Z różnych ksiąg metryklanych wiem, że rodzina mieszkała w domach o numerach 35 i 36. Rypsyma miała starszą siostrę Marię (ur. w Kutach w 1876r., ktora wyszła zamąż za Adeoatusa (chyba Deodata?) Bohosiewicza 10 kwietnia 1893r.
Dzieci Karola i Rypsymy: Mój ojciec, Mieczysław studiował na Politechnice Gdańskiej. Odziedziczył po śmierci rodziców dwa domy w Kutach. W kwietniu 1939r. ożenił sie z moją mamą, Anną Bańkowską (córką sędziego, majątek Borszczów-Turka koło Zabłotowa). Wzięli dzierżawę na majątek hr. Potockiej w Popielnikach. Brat Ojca, Stanisław, oddziedziczył majątek Dymycze od Grzegorza Jakubowicza. Pod koniec sierpnia ojciec poszedł na wojnę. Mama z dalszą rodziną przekroczyła granicę i przedostała się do Rumunii, do Czerniowiec, gdzie mieszkali krewni Rypsymy.
Ojciec został w Polsce do grudnia 1939. We Lwowie został aresztowany przez Bolszewików, ale udało mu się uciec. Również przekroczył granicę i odnalazł mamę w obozie w Dragasani. Wspólnie dotarli do Franciji gdzie urodził się mój brat w 1940. Po kapitulacji Francji rodzina z wojskiem polskim została ewakuowana do Anglii (Szkocji). Ja sama urodziłam się w Anglii tuż po wojnie.
Brat Ojca, Stanisław, również uciekł z wojskiem. Brał udział w walkach w Tobruku i pod Monte Cassino. Po wojnie wyemigrowal z żoną do Rodezji. Zmarli bezdzietni.
Po wojnie, tak jak zresztą większość Polaków znajdując się po wojnie za granicami ojczyzny, rodzice zadawali sobie pytanie: wrócić do Polski, czy zostać? O losach, tych którzy wrócili trudno było się czegoś konkretnego dowiedzieć. Podobno dużo ludzi po prostu przepadło. Więc rodzice zostali, nigdy nie myśląc, że Polska kiedyś będzie wolna. Niestety ojciec się tego nie doczekał. Pierwsze lata spędziliśmy w obozie dla uchodźców, położonym w bardzo malowniczej części Anglii. Obozów takich w Wielkiej Brytanii było około 250, w których zamieszkało przeszło 200,000 polskich uchodźców.
Pomieszczenia były w starych barakach wojskowych, na terenach szpitali lub lotnisk wojskowych. Nasz obóz został zbudowany w 1943r. jako szpital polowy dla wojska amerykańskiego. Pod koniec wojny trzymano tu jeńców niemieckich. Jak ze Szkocji przyjechaliśmy tu w 1948r, stały jeszcze wieże strażnice i widać było resztki drutów kolczastych.
Była to jakby Mała Polska: kościół, szkółka, izba chorych, sklepik, polskie harcerstwo. Pomału jednak ludzie zaczęli wyjeżdżać i układać plany na nowe życie. Dużo wyjechało do Londynu, inni zostali w wioskach i miasteczkach blisko obozów, reszta wyemigrowała do Ameryki, Kanady i innych brytyjskich kolonii. W 1970 obóz został zamknięty.
Dzisiaj obóz służy jako business park. W 2007r, rok Generała Władysława Andersa, została odsłonięta tablica, ktróra upamiętnia Polaków, którzy tu przywędrowali po wojnie. Na dwóch bliskich cmentarzach liczne polskie mogiły są świadkami tej tułaczki.
Halina Tunikowska Macdonald